Witajcie!
Jak tam u Was przygotowania do świąt? Ja może jestem nudna (albo zakręcona w temacie swojego zawodu), ale piekąc z córką pierniczki świąteczne, wykorzystałam ten czas nie tylko na ciastka a także na ćwiczenia logopedyczne (profilaktyka!)
Jak to zrobiłam?
Moja córcia ma aktualnie prawie 17 miesięcy. Posadziłam ją w krzesełku do karmienia i podałam jej kawałek ciasta, które wyrabiałam. Była zachwycona! Gniotła je i przekładała z rączki do rączki. (stymulacja motoryki małej) Przez cały czas chciała oczywiście też zjeść swój kawałek, ale nie spuszczając z niej oczu, spokojnie tłumaczyłam: Nie wolno. To nie jest jeszcze do jedzenia. To ciasto jest surowe. Po chwili Aurelka zrozumiała o co chodzi i przybliżała kawałek ciasta do buzi, po czym szybko radośnie powtarzała: Nu, nu, nu! wiedząc, że nie może go zjeść. (poszerzanie zasobu słownictwa czynnego i biernego)
Gdy ciasto było gotowe, trzeba było zacząć piec ciasteczka. Wiadomo, na święta tworzymy przeróżne kształty i kolory. Potrzebne są nam foremki do wykrawania. U nas Aurelka bardzo chętnie wyjęła wszystkie z plastikowego pudełka, każdą dokładnie oglądając. (stymulacja motoryki małej) Ja w międzyczasie wykrawałam, układałam na blachach, przekładałam do piekarnika, a następnie na tace do wystygnięcia. Nie obyło się oczywiście bez próby wykonania pierniczka przez małą asystentkę. Z małą pomocą wzięła foremkę w kształcie choinki i przyłożyła do rozwałkowanego ciasta. A jaka była dumna z efektu :)
Gdy wszystkie pierniczki ostygły zabrałyśmy się za ich dekorowanie. I znowu Aurelka wyciągała wszystkie możliwe tubki z kolorowym lukrem, ozdóbki, posypki, jakie tylko były w domu. Najchętniej od razu by zjadła co tylko miała w ręce, ale pamiętała, że nie wolno i pojawiało się słynne: Nu, nu, nu! (Mina przy wypowiadaniu tego i to grożenie palcem - bezcenne :D)
A co było dalej? Zabawy nie było końca! Ozdabianie, dekorowanie, brudzenie się, (stymulacja motoryki małej) znowu ozdabianie, próbowanie (też się zdarzyło, a co!), znowu brudzenie się.... No ale przecież brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko :)
W końcu udało się! Ciasteczka gotowe! Obie byłyśmy z siebie dumne! Ale ale, to jeszcze nie był koniec naszej pracy i ćwiczeń. Pierniczków wyszło bardzo dużo, zatem musiałyśmy je posegregować na różne talerzyki i tak: choinki wędrowały na jeden talerzyk, gwiazdki na drugi, misie na trzeci, serduszka na czwarty (kategoryzowanie).... i tak dalej, bo trochę tego było :) Nie powstrzymałam się również od ułożenia prostej sekwencji: choinka, serduszko, choinka, serduszko, choinka.... (stymulacja pracy lewej półkuli mózgu, sekwencje). Aurelka co prawda nie do końca zrozumiała o co mi chodzi, ale próba była :) Starsze dziecko na pewno poradziło by sobie z takim zadaniem.
A teraz pokażę Wam efekt naszej pracy:
Mam nadzieję, że Wam się podoba :) Nam bardzo, mam nadzieję, że tak samo będzie smakować jak wygląda. Polecam wszystkim mamom, babciom i ogólnie wszystkim tym, którzy lubią piec smakołyki zorganizować taką, lub podobną zabawę dla swoich małych pociech. Zabawa gwarantowana a ile przy tym satysfakcji i pożytecznych ćwiczeń.
Pozdrawiam! Szykujcie się wesoło i z szerokim uśmiechem na ustach do Świąt :)
Nudna to nie wiem ale zakręcona na pewno ;)
OdpowiedzUsuńHehe, dziękuję ;)
UsuńChoinki bomba!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń