LogoTrzcinka

LogoTrzcinka
LogoTrzcinka

środa, 19 czerwca 2019

Wakacyjna lista zadań logopedycznych

Słuchajcie,
Dzisiaj zakończenie roku szkolnego, a zatem ode mnie:


Pamiętajcie, że od ćwiczeń logopedycznych nie powinno być wakacji! 
Ale ale spokojnie :) Już ja się postaram, żeby zadania były lekkie, łatwe i przyjemne a przede wszystkim z nutką wakacyjnej atmosfery :)
Do dzieła! 

Dziś bardziej mama...


Witajcie, 
Znalazłam ostatnio ten tekst poszukując materiałów do pracy. I wiecie co? Uświadomiłam sobie, że czasem przez nawał obowiązków, kłopotów, bieganiny naprawdę tracimy cierpliwość zbyt szybko w interakcjach z własnym dzieckiem.. Dlatego dziś piszę bardziej jako mama niż logopeda, ale czasem tak trzeba...

Kiedy patrzę, jak śpisz
     
Moje drogie dziecko, wślizgnęłam się do twojego pokoju, by usiąść przy tobie, kiedy śpisz, i popatrzeć, jak twoje kruche ciałko wznosi się i opada w rytmicznym oddechu. Oczy masz ufnie przymknięte, a twoją anielską twarzyczkę otaczają miękkie, jasne loki. Chwilę temu, kiedy pracowałam w gabinecie, ogarnął mnie smutek, gdy wspominałam wydarzenia dzisiejszego dnia. Nie mogłam już dłużej skoncentrować się na pracy, toteż przyszłam, by porozmawiać z tobą w tej ciszy, kiedy tak sobie odpoczywasz.
     Rano nazwałam cię guzdrałą, kiedy za bardzo się ociągałeś i zbyt wolno ubierałeś. Zbeształam cię za to, że znowu zapodziałeś gdzieś swoją kartkę na lunch, i sprzątnęłam śniadanie ze stołu z naburmuszoną miną, bo poplamiłeś sobie koszulkę. "Znowu?" - westchnęłam, ty zaś uśmiechnąłeś się do mnie niewinnie i powiedziałeś: "Cześć, mamo!"
     Po południu wykonywałam telefony, a ty ustawiłeś swoje zabawki w równiutkie rzędy na łóżku, gestykulowałeś i śpiewałeś sobie. Wpadłam zezłoszczona do twojego pokoju i zagrzmiałam, byś przestał wreszcie hałasować. Potem spędziłam kolejną długą godzinę przy telefonie. "Zabieraj się do odrabiania pracy domowej", ryknęłam niczym jakiś sierżant, "i przestań marnować tyle czasu". "Dobra, mamo", odpowiedziałeś skruszony, siadając sztywno przy biurku z długopisem w ręku. Potem nie dochodziły już z twojego pokoju żadne odgłosy.
     Wieczorem, kiedy ciągłe jeszcze pracowałam, podszedłeś do mnie z wahaniem. "Poczytasz mi dzisiaj, mamo?" - zapytałeś z nadzieją w głosie. "Nie dzisiaj", odpowiedziałam gwałtownie, "twój pokój to istne pobojowisko! Czy za każdym razem muszę ci o tym przypominać?" Z pochyloną głową, powłócząc nogami, odszedłeś do swojego pokoju. Za jakiś czas wróciłeś i zerknąłeś do gabinetu. "A teraz o co chodzi?" - zapytałam wzburzonym głosem.
     Nie odpowiedziałeś ani słowem, tylko wkroczyłeś do pokoju, zarzuciłeś mi ramiona na szyję i pocałowałeś w policzek. "Dobranoc, mamo, kocham cię", wyszeptałeś, mocno się do mnie przytulając. Po chwili zniknąłeś tak szybko, jak się pojawiłeś.
     Siedziałam potem ze wzrokiem utkwionym w swojej pracy i czułam, jak ogarniają mnie wyrzuty sumienia. W którym momencie zatraciłam rytm dnia i za jaką cenę? Nic nie uczyniłeś, by wprawić mnie w taki nastrój. Byłeś tylko dzieckiem, zajętym procesem dorastania i uczenia się. Zagubiłam się dzisiaj w dorosłym świecie odpowiedzialności i obowiązków i zabrakło mi już sił, które powinnam ofiarować tobie. Dzisiaj stałeś się moim nauczycielem. Udzieliłeś mi cennej lekcji swoją niewyczerpaną chęcią, by podbiec i pocałować mnie na dobranoc, nawet po tak męczącym dniu chodzenia na palcach wokół moich humorów.
     Teraz zaś, kiedy patrzę, jak śpisz, pragnę, by ten dzień zaczął się od nowa. Jutro potraktuję ciebie z takim zrozumieniem, jakie ty mi dziś okazałeś, abym mogła być prawdziwą mamą - rano przywitam cię ciepłym uśmiechem, po szkole zachęcę słowem otuchy, wieczorem utulę do snu ciekawą historyjką. Roześmieję się, kiedy ty będziesz się śmiał, zapłaczę, kiedy będziesz płakał. Jutro już nie zapomnę, że wciąż jesteś dzieckiem, a nie dorosłym, i będę cieszyła się tym, że jestem twoją mamą. Twój nieugięty duch ukoił mnie dziś, toteż przychodzę do ciebie o tej późnej porze, by ci podziękować, moje dziecko, mój nauczycielu i mój przyjacielu, za dar twojej miłości. 
Diane Loomans 
Często tak macie? Ja czasem...

poniedziałek, 10 czerwca 2019

Zabawy rodziców z dziećmi - sposób na stymulowanie rozwoju mowy

Witajcie,
Jak to jest u Was? Spędzacie dużo czasu ze swoimi małymi pociechami? Co z nimi robicie? 
Pytam, bo to wszystko może mieć wpływ na rozwój mowy :) 
Dziecko, bawiąc się samo, nie dostaje aż tylu bodźców, ile może dostać w tym samym czasie bawiąc się z rodzicem. Dlaczego? Mama lub tata mówi do dziecka, pokazuje mu, do czego służy dana zabawka, kieruje jego zachowaniami np. mówiąc: podaj mi to, podaj mi tamto, wrzuć klocek do tego wiaderka, a może teraz ułożymy puzzle?
Osoba dorosła nadaje cel zabawie, kontroluje ją i przede wszystkim (nawet mimowolnie) opowiada, wyjaśnia, komentuje, czyli zanurza swojego malucha w tzw. kąpieli słownej. 
Wspólne zabawy umacniają też wzajemne więzi, dlatego warto je pielęgnować. 


Często bywa tak, że dziecko spędza znacznie więcej czasu z mamą, bo tata więcej pracuje. Wtedy tym bardziej wykorzystujcie każde wspólne chwile i bawcie się! Czytajcie książeczki, oglądajcie obrazki, układajcie klocki, puszczajcie bańki mydlane, rysujcie obrazki, naśladujcie zwierzątka, lepcie postacie z plasteliny, dotykajcie różnych faktur, liczcie, rozróżniajcie kolory... Nie zapominajcie o zabawie z Waszym dzieckiem żadnego dnia a zobaczycie jak szybko rozwija się u niego mowa. 
Udanej zabawy Wam życzę :) 

czwartek, 6 czerwca 2019

Wywołaj głoskę [r] - karta pracy

Witajcie, 
Dzisiaj opublikuję dla Was kartę pracy, bardzo przydatną przy wywoływaniu głoski [r]. Pamiętajmy, podczas wypowiadania poniższych haseł pilnujemy, by język znajdował się na wałku dziąsłowym (górka za górnymi zębami). Dźwięki [t] i [d] nie muszą brzmieć całkiem poprawnie. Ważne, by język pracował nad drganiem potrzebnym do mówienia [r] :)! 


PS. Ostatnio pisałam Wam, że jestem logopedą, a nie czarodziejką. Fakt, ale ćwiczenie z czarodziejem jest jak najbardziej na tak! :) 

środa, 5 czerwca 2019

Jestem logopedą - nie czarodziejką!

Witajcie, 
Słuchajcie, muszę napisać, bo nie zdzierżę. Wczoraj do późnego wieczoru prowadziłam zajęcia i gdyby nie to, napisałabym od razu. 
Co się stało? 
Dzwoni do mnie mama jednej z pacjentek i (po raz enty, naprawdę!) odwołuje zajęcia. 
Pomijam, że za każdym razem zajęcia są odwoływane dosłownie kilka chwil przed planowaną wizytą, co niejednokrotnie uniemożliwia zamianę pacjenta, termin zostaje wolny, a inna osoba, która mogłaby i bardzo chciałaby skorzystać nie da rady dojechać na czas (wrrr). 
Coś tam się tłumaczy (ta mama rzecz jasna) a za moment pyta: A jak tam postępy u mojej malutkiej? Długo będą jeszcze trwały te zajęcia? 
I w takich chwilach zdecydowanie potrzebuję minutę ciszy, muszę się zatrzymać, wziąć głęboki oddech.... i ze spokojem odpowiadam: Bardzo mi przykro, ale widujemy się tak rzadko, że ciężko tutaj mówić o efektach. Mama wzdycha i rozmowa się kończy. 
Biorąc pod uwagę ostatnie pół roku, dziewczynka była u mnie w gabinecie może cztery, pięć razy!! Błagam, jak można mówić o efektach? W domu oczywiście nie pracuje.

Boli mnie, gdy odwracam kartkę w zeszycie (jedną, czy dwie) i widzę miny Świętego Mikołaja, podczas gdy inne dzieciaki od świąt zdążyły już ze dwa razy zmienić zeszyty, bo zwyczajnie zabrakło w nich miejsca. 
Mówię, tłumaczę, proszę... zaglądajcie do zeszytu w domu, nie musi być codziennie, nie musi być godzinę dziennie, wystarczy 5 - 10 minut dwa, trzy razy w tygodniu, ale róbcie to! Bo lepsze 5 minut niż nic. Nie ma pracy, nie ma motywacji - nie ma efektów. Proste. 
Apeluję do wszystkich rodziców, prowadzących swoje dzieci na terapię logopedyczną: Przemyślcie to! Samo zapisanie i wpadanie od czasu do czasu nic nie da. Szkoda Waszego zachodu i czasu terapeuty. Albo pracujemy na serio, albo wcale. Inaczej to nie ma sensu. 
Prawda jednak wygląda inaczej... Jest wola przychodzenia i umawiania się? Termin choć raz na jakiś czas musi się znaleźć...
Pozdrawiam ciepło! :)