Dobry wieczór,
Dzisiejszy temat został zainspirowany sytuacją, którą miałam okazję niedawno doświadczyć. Otóż, przejęłam po innym logopedzie dziecko, którego mama tak nieśmiało wyraziła swoją opinię, że nie rozumie dlaczego zajęcia głównie polegały na układaniu puzzli, nawlekaniu koralików na sznurek, stawianiu wieży z klocków, kolorowaniu... "Co to ma wspólnego z mową?" usłyszałam.
To pytanie długo nie dawało mi spokoju i zaczęłam się nad tym głębiej zastanawiać. I wiecie co? Faktycznie, ze strony rodzica, na pierwszy rzut oka może wydawać się, że nic. Tu ręka, tam głowa, buzia, język.. Dziecko przychodzi do logopedy, zostaje przeprowadzona diagnoza, opóźniony rozwój mowy, obniżona sprawność narządów artykulacyjnych, okej, jedne zajęcia, drugie, trzecie, a oni się tylko bawią, układają klocki, rysują, nie uczą się żadnych głosek, nie recytują wierszyków, o co tu chodzi??! (Oczywiście przedstawiam całą sytuacje w dużym uproszczeniu.)
A jak to jest naprawdę? Ćwiczenia ręki, czyli tzw. ćwiczenia motoryki małej mają bardzo duży wpływ na rozwój mowy.
Dlaczego? A no dlatego, że ośrodek ruchowy ręki w mózgu jest zlokalizowany bardzo blisko ośrodka ruchowego odpowiedzialnego za mowę, a co więcej - oba te ośrodki zajmują dużą powierzchnię w półkuli mózgowej. W uproszczeniu oznacza to, że stymulując rękę tak jakby "przy okazji" stymulujemy również mowę (uaktywniają się oba ośrodki). Co więcej ćwicząc rękę wykonujemy nią różnorodne ruchy, a mowa to też ruch! Aby mówić, musimy przecież sprawnie poruszać językiem, wargami, zmieniać układ pozostałych artykulatorów. Tak więc wszelkie ćwiczenia stymulujące pracę ręki są niezwykle wskazane od jak najwcześniejszego etapu życia malucha. I nie musi to być od razu rysowanie (w wieku poniemowlęcym dziecko nie potrafi jeszcze prawidłowo chwycić kredki). To może być choćby zgniatanie kartki papieru, targanie, ugniatanie różnych faktur np. plasteliny, czy ciasta, łamanie makaronu, patyczków (uważamy na ostre końce!), odciskanie różnych kształtów np. foremek z piasku, pieczątek z ziemniaków, układanie klocków w różnorakich konfiguracjach. Można również pokusić się o malowanie farbami (niekoniecznie pędzlem, ale - szczególnie w przypadku maluchów - całymi dłońmi, czy palcami). Zobaczcie, takie zabawy mogą nam dostarczyć wiele radości i frajdy! Są świetnym pomysłem na spędzanie wolnego czasu całej rodziny a przy okazji doskonalą precyzję ruchów zarówno rąk, jak i narządów artykulacyjnych :)
Podsumowując, nie martwcie się o kompetencje Waszych logopedów, jeśli stawiają na stymulację małej motoryki (ręki), bo jest to niezwykle ważny etap przygotowawczy i wspierający rozwój mowy Waszego dziecka. Pamiętajcie również, że w prosty sposób możecie sami w domu podczas zabawy zadbać o stymulację ośrodka mowy i nie zawsze musi to być żmudne powtarzanie sylab czy stereotypowe "machanie" językiem, które również jest niesamowicie konieczne, ale o tym opowiem może już innym razem... :)
A jeśli macie ochotę, abym przedstawiła Wam więcej przykładów gier i zabaw stymulujących małą motorykę, dajcie mi znać, najlepiej w komentarzach lub e - mailem.
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego wieczoru!